Z cyklu 'na zdziwioną'
Przypomniało mi się, że muszę onkolożce pokazać wyniki z usg piersi i mammografii. Przy wyniku z usg-> badać się co pół roku, przy mammografii-> raz na rok.
No oki, stwierdziłam, że pójdę do niej, bo potem, gdy będę chciała skierowanie to mi już nie da... Przypomniało mi się niedawno, terminy w lipcu, w drugiej połowie, czyli po wypłatach (w kadrach wolniejszy czas). No od 14ego mam 2 tygodnie urlopu to niech będzie i ten 14sty, załatwię tą wizytę i rozpocznę się urlopować, tak pomyślałam.
Wybrałam pociąg z Działdowa do Warszawy w okolicach 13.30 (z miesięcznym to wsio rybka który), przecież do 16ej powinnam zdążyć ( spóźnił się 35 minut, każdy leżał na każdym ).
Do gabinetu zajrzałam 20 minut spóźniona. Czy mogę? Bo pociąg... Onkolożka z uśmiechem "niech pani wejdzie, proszę. Zastała mnie pani w ostatnim momencie.." i od razu "Dam pani skierowanie na biopsję no i usg piersi" Siedziałam z coraz większymi oczami chyba, bo "Ale chyba pani o tym wiedziała? Że musimy to sprawdzić? Przejdzie pani do pokoju nr 07, tam panią wszędzie poumawiają, do mnie po wszystkim również"
W pokoju nr 7 świetnie mnie Pani wszędzie pozapisywała, tłumacząc na każdym kroku co i jak. Opowiadałam o tym, co się dzieje u nas w warmińsko-mazurskim i o tym, że są dobrze wyposażone szpitale, ale zabiegi odbywają się raz w tygodniu, bo nie ma komu ich zrobić, dlatego terminy są zabójcze, a po zrobieniu zabiegu, lekarz mówi by poszukać sobie innego lekarza, bo on już swoje zrobił i o tym jak karta DILO nie działa tam u nas. Dlatego zdziwiłam się, że tak to działa, gdy działa. Nie udałoby się bez karty DILO znaleźć terminu tak szybko za 11 dni.
Na zdziwioną, bo ja pojechałam do kobiety tylko wyniki pokazać. Only.
...yeah...